Lucid Air Pure: Elektryczny luksus z kalifornijskim pazurem

Lucid Air Pure wylądował u mnie na test, a ja, mając w pamięci setki przejechanych kilometrów w elektrykach, byłem ciekaw, czym zaskoczy mnie ten amerykański sedan. Zasiadłem za kółkiem i ruszyłem, by sprawdzić, czy ten konkurent Tesli i Porsche ma szansę namieszać na rynku.

Lucid Motors, stojące za tym sedanem, to marka z ambicjami, która chce zrewolucjonizować rynek elektryków. Firma, założona w 2007 roku jako Atieva, od 2016 roku skupia się na luksusowych EV pod wodzą Petera Rawlinsona, byłego inżyniera zajmującego się Teslą Model S. Finansowanie Lucid to w dużej mierze zasługa saudyjskiego funduszu PIF (Public Investment Fund), który w 2018 roku zainwestował ponad 1 mld dolarów, a w 2023 roku zwiększył wsparcie, obejmując większość udziałów. Dzięki temu Lucid może rozwijać produkcję w fabryce w Arizonie i planować ekspansję, mimo wyzwań z rentownością.

Już na pierwszy rzut oka Lucid Air Pure przyciąga uwagę. Zjawiskowa linia boczna – smukła, aerodynamiczna, z subtelnym przetłoczeniem, które nadaje sylwetce elegancji i dynamiki. Z przodu auto wygląda agresywnie, dzięki wąskim, ostrym reflektorom LED i szerokiemu pasowi łączącemu je chromowanym akcentem. To projekt, który krzyczy: „Jestem premium, ale z pazurem!”. Z długością prawie 5 metrów (dokładnie 4,97 m) auto robi wrażenie limuzyny, choć wysoka podłoga, typowa dla elektryków z bateriami w podwoziu, nieco ogranicza poczucie przestrzeni w pionie. Ale na nogi? Full miejsca – z tyłu można się rozłożyć jak w klasie biznes.

Wnętrze to połączenie luksusu i high-tech. Ogromny, zakrzywiony ekran 34 cale dominuje kokpit, a materiały – skóra, drewno, aluminium, są na poziomie najlepszych graczy premium, choć miejscami wykończenie mogłoby być bardziej dopracowane. Tylny bagażnik ma 456 litrów, ale jego kształt jest średnio funkcjonalny – głęboki, lecz niski, co utrudnia pakowanie większych przedmiotów. Za to frunk to prawdziwy hit 283 litry to więcej niż bagażnik w niejednym kompakcie, a elektryczne otwieranie klapy dodaje wygody.

A jak jeździ? Lucid Air Pure to mistrz efektywności. W mieście osiągnąłem zużycie 12 kWh/100 km, co jest rekordowo niskim wynikiem jak na auto tej klasy. Na autostradzie, przy 130 km/h, zużycie wzrosło do 22 kWh/100 km, ale i tak pozwoliło na realny zasięg około 380 km. Architektura 800V powinna zapewniać błyskawiczne ładowanie, ale bateria o pojemności 84 kWh nieco ogranicza potencjał – auto ładuje się poprawnie, lecz bez fajerwerków. Zawieszenie jest komfortowe, z nutą sportowego charakteru, a 442 konie mechaniczne (Pure RWD) dają sprint do setki w około 4,7 s. Precyzja prowadzenia? Bardzo dobra, choć na krętych drogach czuć masę (około 2 ton).

Minusy? Wysoka podłoga trochę psuje ergonomię, a system multimedialny, choć szybki, wymaga przyzwyczajenia. No i cena – od 333 tys. PLN to sporo, choć w segmencie premium to wciąż konkurencyjna oferta.

Poza Air Pure w ofercie są wyższe modele: Air Touring (628 KM, 794 km zasięgu, od 444 tys. PLN) z bardziej luksusowym wyposażeniem, Air Grand Touring (828 KM, rekordowe 960 km zasięgu, od 599 tys. PLN) dla fanów ultradługich tras oraz topowy Air Sapphire (1234 KM, 0-100 km/h w 2 s, cena powyżej 1 mln PLN), który rywalizuje z Teslą Plaid.

Lucid Air Pure to auto, które łączy luksus, technologię i rekordową efektywność. Dla fanów elektryków szukających czegoś świeżego to strzał w dziesiątkę.

Auto użyczone od mintmotors.pl

Podziel się