Wielki Test Mobilności Miejskiej 2025: Rower na tronie, ale ja wygrałem w elektryku

Wiecie, że uwielbiam testować wszystko, co ułatwia życie w mieście od smart home po gadżety mobilne. Tym razem trafiłem na coś do trzeciej edycji Wielkiego Testu Mobilności Miejskiej 2025, (brałem udział też w pierwszej) zorganizowanego przez Arval Service Lease Polska. To nie jakaś nudna symulacja, tylko prawdziwa rywalizacja w porannym szczycie, i to w tym roku w trzech miastach naraz – Warszawie, Gdańsku i Krakowie. A ja? Miałem przyjemność (i trochę stresu) jechać autem elektrycznym na trasie z Bemowa do biurowego zagłębia przy Rondzie Daszyńskiego w Warszawie. Elektryk nie wygrał wszystkiego, ale pokazał, dlaczego jest przyszłością miejskich dojazdów.

Co to w ogóle za test?

Arval, lider w wynajmie długoterminowym i nowej mobilności, po raz trzeci sprawdził, co jest najefektywniejsze w miejskim chaosie. W tym roku poszli na całość – test ogólnopolski, w dniu startu Europejskiego Tygodnia Mobilności, czyli 16 września. 24 uczestników, w tym ja, startowało rano (między 8:00 a 8:30) z różnych punktów w trzech miastach. Środki transportu? Cztery klasyki: rower, samochód elektryczny, spalinowy/hybrydowy i komunikacja miejska. Trasy realistyczne, jak codzienne dojazdy do pracy – w Warszawie: 7 km z Bemowa i 13 km z Wilanowa do mety przy Rondzie Daszyńskiego.

Ocena nie była tylko skupiona na czasie brali pod uwagę koszt (w tym parkowanie), ślad węglowy, dostępność cenową (ile trzeba wyłożyć na start) i nowość: uniwersalność, czyli odporność na pogodę. Wszystko pod patronatem prezydentów Warszawy i Gdańska, z partnerami jak Hyundai (dostarczyli auta) i Envirly (liczyli CO2). To nie jakaś zabawa 0 wyniki dają realne wskazówki dla mieszkańców i firm.

Moja jazda elektrykiem: Szybko, cicho i bez stresu

Ja wystartowałem z Bemowa autem elektrycznym – Hyundaiem Ioniq 5N. Trasa 7 km, poranny szczyt, i sporo buspasów po których mogę legalnie jechać, zero spalin i cisza. Najlepsze? Parkowanie za darmo w strefie płatnej – w Warszawie to zbawienie, bo spalinówki płacą prawie 10 zł za dwie godziny, a rocznie to ponad 10 tysięcy zł! Ja zaparkowałem od ręki, bez krążenia. Czas? Elektryk wygrał tę trasę, bijąc wszystkich – średnia prędkość 18 km/h, wliczając parkowanie i dojście do mety.

Koszt? Śmieszny – 1,5 zł za przejazd (ładowanie domowe), wobec 3,7 zł dla spalinówki. A emisja CO2? Tylko 0,379 kg na trasę, prawie jak nic. Jasne, rower był szybszy na innych odcinkach, ale elektryk to wygoda: nie mokniesz w deszczu (jak w Krakowie podczas burzy), możesz wozić zakupy czy dzieci.

Wyniki: Rower królem, elektryk wiceliderem

Ogólnopolsko rower zmiażdżył konkurencję – najszybszy na 4 z 6 tras, zero kosztów, zero CO2. Zdobył 112 punktów w generalce. Ale elektryk tuż za nim z 101 punktami – wygrał na 1/3 tras, w tym mojej z Bemowa. Komunikacja miejska (85 pkt) wyprzedziła spalinówki (70 pkt), zwłaszcza w Warszawie, gdzie metro i tramwaj błyszczały.

Średnie prędkości w stolicy: rower 15 km/h, elektryk 18 km/h, spalinówka 12 km/h, komunikacja 14 km/h. A koszty? Elektryk 3 zł za dwie strony + parkowanie (za darmo!), spalinówka 17,3 zł. Komunikacja tania rocznie (1000 zł z Kartą Warszawiaka), ale w teście 7,8 zł.

Ekologia? Rower zero, elektryk blisko (0,379 kg CO2), komunikacja 0,601 kg, spalinówka 1,518 kg. W Krakowie rower dominował mimo burzy, w Gdańsku elektryk wygrał z Brzeźna.

Dlaczego to ważne? I co dalej?

Test pokazuje, że mikromobilność (rower!) to ideał, ale nie dla wszystkich – pogoda, dystans, obowiązki. Elektryk to złoty środek: szybki, tani, eko, uniwersalny. Jak mówi Stanisław Dojs z Hyundai: „To praktyczny wybór dla mieszkańców dużych miast”. A Weronika Czaplewska z Envirly dodaje, że środki się uzupełniają – mniej CO2, lepiej dla wszystkich.

Po teście uważam, że to wydarzenie genialne, przydatne, świetnie zorganizowane i… darmowe w sensie inspiracji. Kosztuje zero, a daje tyle wiedzy. To mobilność w wydaniu Techlove, czyli taka, którą można pokochać!

Podziel się