Sztuczna inteligencja potrafiąca generować różnego rodzaju treści, takie jak tekst czy obrazy, przez jednych postrzegana jest jako przydatne narzędzie z ogromnym potencjałem, przez innych zaś jako swego rodzaju technologiczna puszka pandory, która przyniesie same nieszczęścia. Przedstawiciele tej drugiej grupy zyskali właśnie kolejny argument na poparcie swoich przekonań. Okazuje się bowiem, że sztuczna inteligencja zaczyna odbijać się negatywnie na branży literackiej.
Coraz więcej wydawców, zwłaszcza tych specjalizujących się w publikowaniu opowiadań z gatunku science-fiction, zasypywanych jest zgłoszeniami wygenerowanymi przez ChatGPT. Neil Clarke, właściciel i wydawca Clarkesworld Magazine, ogłosił niedawno, iż jego czasopismo zostało zmuszone do tymczasowego zaprzestania przyjmowania zgłoszeń, gdyż ilość nadsyłanych opowiadań napisanych przez SI uniemożliwiała pracę. Co ciekawe, za sytuację tę obwinia on przede wszystkim różnego rodzaju finansowych influencerów, którzy przekonują swoich odbiorców w mediach społecznościowych, że sprzedawanie opowiadań generowanych przez sztuczną inteligencję to pewny sposób na łatwy zarobek. Zaznacza on przy tym, iż osoby nadsyłające tego typu treści z pewnością nie miały nigdy do czynienia z branżą literacką, gdyż w przeciwnym wypadku po przeczytaniu prac sztucznej inteligencji od razu wiedziałyby, że taki plan nie ma szans na powodzenie.
Sheila Williams z czasopisma Asimov’s Science Fiction twierdzi, że w ostatnich miesiącach liczba nadsyłanych opowiadań wzrosła z 700 do około 1000 miesięcznie, za co odpowiedzialne są niemal wyłącznie zgłoszenia generowane przez ChatGPT. Zwraca ona uwagę na to, że w opowiadaniach tych często powtarzają się różne elementy, poczynając od imion postaci, a kończąc na tytułach (od stycznia odebrała ona dwadzieścia opowiadań zatytułowanych „The Last Hope”). Asimov’s Science Fiction jeszcze nie zdecydowało się na wstrzymanie przyjmowania zgłoszeń, jednak Williams przyznaje, że odsiewanie twórczości wygenerowanej przez SI wiąże się z dużymi nakładami dodatkowej pracy.
Anna Yeatts z Flash Fiction Online twierdzi, że w ich przypadku opowiadania generowane przez SI nie są jeszcze tak dużym problemem. Według jej szacunków w tym roku stanowią one jak na razie około 5% wszystkich nadesłanych zgłoszeń. Mimo to zdecydowała się umieścić na stronie internetowej ostrzeżenie mające zniechęcać osoby próbujące wysyłać tego typu opowiadania. Według Yeatts opowiadania generowane przez SI są poprawne, zarówno pod względem formy jak i gramatyki, i w teorii mogłyby zostać zaakceptowane przez wydawcę o bardzo niskich wymaganiach. Uważa jednak, że nadal wiele im brakuje pod względem treści.
W podobnej sytuacji znalazło się obecnie również wielu innych wydawców, z którymi rozmawiali dziennikarze z The Verge i Wired. Większość z nich uważa przy tym, że na chwilę obecną nie ma dobrego sposobu na rozwiązanie tego problemu. Wprawdzie na rynku istnieją już narzędzia mające pomóc w wyłapywaniu tego typu oszustw, jednak nie wszystkich stać na korzystanie z nich, a zdaniem niektórych wydawców ich skuteczność nadal pozostawia wiele do życzenia.