W dobie praktycznie nieobecnych na rynku najnowszych kart graficznych czy procesorów, coraz więcej graczy decyduje się na kupno laptopów gamingowych, które nie dość, że są przenośne, to jeszcze zawierają w sobie najmocniejsze komponenty i często są bardzo wygodne w obsłudze. Jeden z takich laptopów przyszło mi ostatnio testować, przekonajmy się, czy Victus 16 jest warty polecenia.
Zacznijmy od tego, co po rozpakowaniu widzimy jako pierwsze, czyli wygląd samego laptopa. Na pierwszy rzut oka może wydawać się on dość minimalistyczny: na górze widać czarne i błyszczące się logo marki, na prawym boku laptopa umieszczone jest wejście na zasilacz, port ethernet, HDMI, USB, USB-C, mini jack i wejście na kartę SD, z prawej strony znajdują się dwa porty USB typu A i otwory systemu wentylacji. Kiedy spojrzymy na spód laptopa zobaczymy logo VIctus oraz drugą, dużą, i całkiem ładnie wyglądającą kratkę wentylacyjną. Z tyłu oprócz napisu „Victus” jest kolejne ujście układu wentylacji. Taka ilość otworów wentylacyjnych jest zrozumiała, bo w końcu to nie jest duży komputer gamingowy, w którym wszystko ma na siebie dużo miejsca. Gdy otworzymy laptopa zobaczymy 16-calowy ekran, do którego jeszcze wrócę, pod ekranem kolejne logo, a nad nim średniej jakości kamera i dwa całkiem dobre mikrofony. Na dolnej części znajduje się podświetlana klawiatura (z pasującą do estetyki całego komputera czcionką), pod klawiaturą touchpad, a z jego lewej strony kolejny napis „Victus”. Całość wykonana jest z mocnego i dobrego plastiku.
Wersja laptopa, którą dostałem do testów, wyposażona została w kartę graficzną Nvidia RTX 3060, procesor AMD Ryzen 7, 16 GB pamięci RAM, 953 GB pamięci masowej, 16,1-calowy ekran z odświeżaniem 144 Hz i rozdzielczością 1920 x 1080 i głośniki firmy Bang & Olufsen. Fabryczne zainstalowany na nim jest Windows 11. W zestawie z laptopem przyszedł zasilacz HP 200w slim smart.
Warto zaznaczyć, że cena laptopa, która w tych mocniejszych konfiguracjach oscyluje w granicach od 5000 zł do 8000 zł, jest dość niska w porównaniu do innych przenośnych maszyn gamingowych.
Pamiętacie GTA 4, a konkretnie to optymalizację tej gry, która potrafiła na nowym mocnym komputerze chodzić na niskich ustawieniach graficznych w 20 klatkach na sekundę, a na tanim i starym komputerze na średnich ustawieniach w 60 klatkach? Dlaczego o tym wspominam? Bo tutaj problemu z działaniem nowych gier nie ma, testowaliśmy laptopa głównie na trzech grach, pierwszą z nich jest DOOM Eternal z 2020 roku, który z jakiegoś powodu jest ostatnio jedną z najczęściej wybieranych gier, jeśli chodzi o testy komputerów, czy komponentów do nich. Gra działa naprawdę świetnie, w stabilnych 120 klatkach, na ustawieniach ultra, za to na wyższych zaczęła trochę zwalniać. Następną grą był Hitman 3, który działał we w miarę stabilnych 70-80 klatkach na sekundę na maksymalnych ustawieniach, chociaż kilka razy zanotowałem bardzo mocne chwilowe przycinki gry.
Ostatnia była Forza Horizon 5, która kiedy zmieniłem ustawienia na najwyższe, tzn. „ekstremalne” zaczęła mnie ostrzegać, że to już może być dla naszego laptopa wyzwanie, niemniej jednak gra działała naprawdę dobrze, na bardziej pustych terenach w stabilnych 60 klatkach, a na terenach bardziej zalesionych w 50, lecz gdy zmieniłem niektóre ustawienia z „ekstremalnych” na ultra, to nie zobaczyłem prawie żadnej różnicy w renderowanym otoczeniu, zobaczyłem natomiast różnicę w działaniu, bo wtedy na wszystkich terenach, które zdążyłem zwiedzić, gra działała w stabilnych 80 FPS.
Głośniki w laptopie nie są złe, podczas gry dźwięk wydaje się całkiem dobrej jakości. Gorzej jest kiedy np. chcemy posłuchać na nim muzyki, bo wtedy widać, że zostały one stworzone właśnie do grania.
Pomimo tych wszystkich zalet, laptop ma też kilka wad, samo otwieranie go nie jest zbyt wygodne, czemu winny jest mocno rzucający się w oczy zawias. Podobnie sprawa ma się z touchpadem, którego używanie na co dzień, za sprawą niewielkiej precyzji, jest mocno utrudnione. Niby tak na prawdę nie jest to duży problem, bo jest to laptop stworzony do grania, a gra się raczej za pomocą myszy, ale nie jest to usprawiedliwienie dla jego średniej precyzji. Jeśli ktoś zamierza wziąć laptopa w podróż, irytująca na pewno będzie dość niewielka pojemność baterii, która podczas rozgrywki wystarczy średnio na ok. cztery godziny pracy na jednym naładowaniu. Mógłbym tu też dodać, że komputer podczas rozgrywki jest dosyć głośny, co czasem przeszkadza w pełnym odczuwaniu przyjemności z grania, ale niestety jest to nieuniknione na każdym laptopie gamingowym.
HP Victus 16 to dobry wybór dla graczy, których budżet nie pozwala kupno droższych laptopów, a którzy chcieliby wyposażyć się w całkiem dobry sprzęt, na którym będą mogli pograć w te bardziej, jak i te mniej wymagające gry. Oczywiście za sprawą ceny HP musiało pójść na kilka kompromisów i zrezygnować z pewnych funkcji, ale większość z nich nie ma zbyt dużego znaczenia.