Volvo EX30 – czyli oksymoron tanie Volvo

Volvo jako marka nigdy nie było, a nawet nie próbowało być tanie. To marka, która pozycjonuje się jako premium i do tego stawiająca bardzo na bezpieczeństwo. Dlatego gdy pojawiły się ceny nowego małego elektryka EX30, wszyscy gremialnie stwierdzili – tanie Volvo. Co znaczy tanie w wydaniu Volvo … od 169k PLN w górę – przed dopłatami, które dla aut elektrycznych wynoszą nawet 27k PLN. I żeby nie było to naprawdę dobra cena.

Volvo EX30 to nowa platforma SEA koncernu Geely, wspólna np. ze Smartem #1, Zeekr X i tak 🙂 potencjalnie naszą polska Izerą. Auto według mnie narysowane rewelacyjnie, pełne wdzięku, miejskiego stylu połączonego z powściągliwością, którą warto przełamać nadwoziem w kolorze Moss Yellow – to ten żółty z fotki.

Nawet najtańsza wersja Core z napędem na tył ma wszystko, co potrzeba, światła LED, kamerę cofania, dobre fotele i automatyczną klapę bagażnika. I nawet w najtańszej wersji mamy świetne osiągi 5,7s do setki, 272 KM i baterię 51 kWh (lub większą 69 kWh) z ładowaniem nawet 200 kW. Nic więcej nie trzeba, a w ofercie jest wersja dwunapędowa o osiągach aut sportowych, bo 3,6s do setki to trzeba szukać na półce z mocnymi Porsche czy BMW M. Ciągle w cenie około 200k PLN z dopłatą. W lepiej wyposażonych wersjach mamy wszystko, czego możemy wymagać od auta, kamery 360°, autonomiczne parkowanie, ostrzeganie przed ruchem poprzecznym itp. – wszystko, do czego przyzwyczaiło nas Volvo, bo wiadomo „Safety First”.

Osiągi i wyposażenie to nie wszystko, przyda się dobre prowadzenie i tu zaskoczenie, ten mały elektryk prowadzi się ZNAKOMICIE. Testowałem go kilka dni w Polsce i potem dwa dni na krętych drogach wokoło jeziora Como. W każdej z tej sytuacji w każdej wersji napędu wymiatał. Absolutnie nie czuć, że to ociężały elektryk i każdy przejechany kilometr wywoływał uśmiech. Gdybym miał porównać prowadzenie do jakiegoś innego auta, to zdecydowanie byłyby to jakieś „dopasione” kompakty.

Musimy jednak pamiętać, że to malutkie auto. Jeśli z przodu siądzie osoba o wzroście 180 cm, to z tyłu pasażerowie mogą liczyć tylko na przestrzeń jak w taniej linii lotniczej. Bagażnik o podstawowej pojemności 318 litrów też nie zachwyca. Przy czym będę to powtarzał – to miejskie auto i to takich celów jego rozmiar jest jak najbardziej właściwy.

Całość dopełnia bardzo przyzwoite zużycie energii. W EX30 zrobiłem łącznie ponad 2000 km i średnie zużycie miałem na poziomie 18 kWh/100km. Były to jednak testowe kilometry, a te zazwyczaj są bardzo dynamiczne i wyglądają zupełnie inaczej niż codzienne użytkowanie w miejskich korkach. W mieście bez problemu zejdziecie do 15 kWh/100 km, a to daje przy większej baterii zasięg pod 450 km. Więcej niż dobrze, biorąc pod uwagę, że to podkreślam po raz kolejny – małe miejskie auto. Pamiętajcie też o szybkim ładowaniu DC z mocą nawet 200 kW, ale też o pokładowej ładowarce AC o mocy 22kW. Właśnie dzięki pokładowej ładowarce 22kW, nawet auto z większą baterią naładujemy pod domem lub pod pracą w niewiele ponad 3 godziny.

Gdzie tkwi tajemnica niskiej ceny? Po pierwsze we wspólnej platformie, o której wspominałem, po drugie w ascezie wnętrza. Brak głośników w drzwiach, zamiast tego soundbar, wspólne dla kierowcy i pasażera przyciski do sterowania szybami w podłokietniku, wnętrze z materiałów z recyklingu i wszystko sterowane z tylko jednego centralnego ekranu 12,3″. To taka trochę Tesla, ale ze skandynawskim polotem. W moje gusta trafia doskonale.

Czy są wady? Są. Słaby soft oparty na Android Automotive, zagmatwany, momentami wolny, nieintuicyjny – w aucie gdzie wszystko robimy z ekranu, to boli. Ale plus jest taki, że soft można poprawić aktualizacjami, które sami zrobimy OTA na własnym podwórku lub pod ładowarką.

Podziel się