Do tej pory nie miałem styczności z tytułami z serii Sword and Fairy, ale o nich słyszałem. Together Forever to siódma odsłona, ale czy dobra?
Ta część nie jest powiązana z poprzednimi, więc widać tutaj inspirację serią Final Fantasy. Dzięki temu nie trzeba znać poprzedniej części, żeby wejść w tę. Sword and Fairy: Together Forever nie ma angielskich głosów postaci, więc czeka nas sporo czytania.
Dostajemy do dyspozycji cztery grywalne postaci, choć najważniejsi są Xiu Wu i Yue Qingshu. Pierwszy z nich został wygnany z piekła i dopóki nie odnajdzie swego miecza, nie może tam wrócić, więc przebywa w świecie ludzi.




Xiu Wu po pewnym czasie zaczyna współpracę z Yue Qingshu i jej magicznym zwierzakiem. Z biegiem czasu wyruszają w podróż, aby odnaleźć miecz i pokonać zło. Czyli nic nowego w kwestii historii.
Poprzednie odsłony serii bazowały na walce turowej. Tej bliżej do RPG akcji. Walka odbywa się w czasie rzeczywistym, można używać podstawowych ataków, umiejętności i łączyć je w kombinacje. W trakcie rozwijania postaci pojawiają się nowe umiejętności, więc warto nimi żonglować. Nie można zapomnieć o atakach specjalnych, choć te zużywają MP. Potyczki nie są najgorsze, a czasem brakuje im dynamiki. Z drugiej strony lepiej tak i zatrzymać się na walce turowej.
W trakcie podróży pojawią się dodatkowe (grywalne) postaci. Wprowadzają różnorodność w trakcie walk i czasem pojawiają się zadania wyłącznie dla nich.




Tytułowi daleko do gier obecnej generacji pod względem wizualnym. Nie zmienia to jednak faktu, że graficznie daje radę. Grywalne postaci wyglądają szczegółowo w porównaniu z resztą. W każdym z odwiedzonych miejsc jest wiele zadań pobocznych do wykonania i warto je wykonać.
Interfejs jest prosty w obsłudze (do pewnego stopnia). Można zmienić rozmiar tekstu, ale nie dotyczy to menu. Przez to trzeba siedzieć bliżej monitora lub telewizora, aby cokolwiek odczytać.
Sword and Fairy: Together Forever nie sprawi, że wsiąkniecie w gry RPG akcji. Warto dać grze szansę, ale problemy tłumaczeniowe mogą zniechęcić.