Pierwsza wojna VR – czyli komu odjechał peron?

Przyzwyczailiśmy się już do technologicznych rywalizacji na najwyższym szczeblu, ale ostatnie działania Marka Zuckerberga wyznaczają nowy poziom w tej grze. Jego stanowcze oświadczenie, że Meta Quest 3 bije na głowę Apple Vision Pro, brzmi nie tylko jak wyrok, ale jak wyzwanie rzucone bezpośrednio gigantowi z Cupertino. “Meta Quest 3 is better than Vision Pro. Period” – stwierdził Zuckerberg z pewnością godną Juliusza Cezara, ale czy to nie brzmi trochę… żałośnie?

W epoce, gdzie każdy tweet czy wideo może stać się viralem, postawa Zuckerberga przypomina raczej rozgoryczonego youtubera niż CEO jednej z największych firm technologicznych na świecie. To, co mogło być strategią marketingową, szybko obraca się w kpinę. Nagrywanie filmiku, by przekonać o wyższości swojego produktu, wydaje się taktyką godną politycznych kampanii niż poważnego biznesu. Co więcej, paradoks tkwi w samym akcie nagrania tego wideo. Próbując umniejszyć wartość Vision Pro, Zuckerberg niechcący przyznaje mu status godnego przeciwnika. To jak dziecko, które przegrywając w grze, zaczyna przekonywać, że wcale nie chciało wygrać. W tym przypadku, wideo Zuckerberga, zamiast umniejszyć Vision Pro, zdaje się potwierdzać jego znaczenie na rynku. Na X (Twitter) pojawiły się głosy podziwu dla Zuckerberga, ale czy to nie jest przypadkiem odwracanie kota ogonem? Porównania do “autentyczności” Kanye West i jego niekonwencjonalnych metod promocji zdają się chybione. West wykorzystał swoją osobowość i unikalne okoliczności, aby przyciągnąć uwagę do swojej marki, podczas gdy Zuckerberg, wydaje się, że tylko naśladuje tę taktykę, nie mając nic nowego do zaoferowania.

Stwierdzenie Zuckerberga, że Meta Quest jest lepsze do “vast majority of things”, zdaje się pomijać fakt, że Apple nie wchodzi na rynek AR/VR bez przygotowania. Debiutując z Apple Vision Pro, firma z Cupertino przyniosła na stół imponujące 600 aplikacji, w tym pakiet produktów Office od Microsoftu, co świadczy o poważnym podejściu do aspektu produktywności. Co więcej, Apple Vision Pro wspierany jest przez dedykowany system operacyjny oraz bogaty zestaw narzędzi dla deweloperów, stanowiąc solidną fundament dla przyszłego rozwoju aplikacji.

W przeciwieństwie do wielu innych graczy na rynku Apple od samego początku dostarcza kompleksowe rozwiązanie, łącząc dedykowany sprzęt z oprogramowaniem, tworząc spójne i przemyślane środowisko użytkownika. To podejście, które stało już za sukcesem iPhone’a czy iPada, może okazać się kluczowe również dla Vision Pro. Czyżby więc Zuckerberg nie dostrzegał, że w tej technologicznej szachownicy Apple może myśleć kilka ruchów do przodu? Przygotowanie Apple, zarówno w kwestii oprogramowania, jak i wsparcia dla deweloperów, może zdecydowanie przechylić szalę na korzyść Vision Pro, oferując użytkownikom kompleksowe doświadczenie, któremu trudno będzie dorównać.

W tle tej całej afery widać desperację. Zuckerberg, który wydał miliardy na AR/VR i metaverse, zdaje się tracić grunt pod nogami. Konkurencja z Apple, która zawsze potrafiło zelektryzować rynek swoimi innowacjami, może być dla niego zbyt wielka. Pomimo wcześniejszej wyłączności Meta na rynku VR/AR, Markowi nie udało się przekonać ludzi do swojej wizji. Pojawienie się Apple Vision Pro, przyjętego z entuzjazmem za innowacyjne rozwiązania i silne wsparcie dla deweloperów, rzuca cień na Meta Quest 3, podkreślając jego niepowodzenia. Spadek sprzedaży zestawów VR pokazuje, że mimo ogromnych inwestycji Meta w metaverse, rynek nie przyjął tych inicjatyw tak ciepło, jak oczekiwano. Czy to już koniec marzeń o wirtualnych światach pod egidą Zuckerberga?

Na koniec przytoczę słowa Steve’a Ballmera, byłego CEO Microsoftu, który w 2007 roku stwierdził: “There’s no chance that the iPhone is going to get any significant market share. No chance.” Historia lubi się powtarzać, ale czy Zuckerberg jest gotów na to, by jego słowa stały się kolejnym memem, przypominającym o niezrozumieniu rynku i klientów?

W tej technologicznej batalii między gigantami każdy ruch jest na wagę złota. Może zamiast osobistych ataków i desperackich prób przekonania, warto skupić się na innowacjach i prawdziwej wartości dla użytkowników. W końcu to oni wybierają zwycięzcę w tej grze – nie CEO, nawet jeśli ma na imię Mark Zuckerberg.