Nitro – czy to tylko kolejna aplikacja do edycji zdjęć?

Obecnie w App Store jest masa aplikacji do edycji zdjęć i użytkownicy mają w czym wybierać. Schody zaczynają się w momencie, gdy mowa o edycji zdjęć z aparatu, a nie smartfonu. Photomator, którego używam nie wspiera RAWów z Sony a6700, ale w przypadku Nitro sytuacja wygląda lepiej. Przez ostatni miesiąc używałem wspomnianej aplikacji do edycji zdjęć z iPhone’a 15 Pro i aparatu, co z tego wyszło?

Program zapewnia świetny podgląd zdjęć trzymanych na tablecie lub smartfonie. Wszystko widać, jak należy, więc wybór zdjęcia do edycji i nie tylko jest banalny. Warto nadmienić, że można podejrzeć informacje związane z każdym ze zdjęć. Widać wtedy czym zostało zrobione zdjęcie (aparat + obiektyw), typ (JPEG lub RAW) i wiele innych, przydatnych ciekawostek. Każde ze zdjęć można też ocenić w pięciostopniowej skali.

Edycja zdjęcia/zdjęć wygląda prawie tak samo, jak w każdej (bardziej złożonej) aplikacji. Są tutaj podstawowe narzędzia, jak i bardziej złożone. Wiele zależy od doświadczenia fotografa, a niemałym problemem może okazać się wyłącznie angielski język interfejsu. Nie zmienia to jednak faktu, że edycja zdjęć przebiega bardzo dobrze. Suwaki w dowolnej z funkcji można przesuwać za pomocą dowolnego Apple Pencil. Do tej pory z tego nie korzystałem, ale w przypadku edycji zdjęć w Nitro, prawie każde było edytowane przy pomocy rysika.

Bardziej oporni znajdą coś dla siebie, bo Nitro ma wbudowane presety. Dzięki nim edycja zdjęć jest zautomatyzowana i znacznie szybsza w porównaniu z ręczną edycją każdego lub większości aspektów fotografii. To zdecydowane pójście na łatwiznę, ale czasem do szybkiej edycji może się nadać. Nie zapomniano o dodaniu manipulacji krzywymi, to bardziej rozbudowana opcja i warto spędzić z nią więcej czasu, aby ją opanować.

Edycja zdjęć nie nastręcza większych problemów i każdy znajdzie coś dla siebie. Zwolennicy ręcznej obróbki z pewnością będą zadowoleni z dostępnych opcji i nie tkną wbudowanych presetów. Te zaś mogą być przydatne dla mniej doświadczonych i przyśpieszyć ich pracę ze zrobionymi wcześniej fotografiami.

Po edycji można, a nawet trzeba przenieść gotowe fotografie w wybrane przez siebie miejsce. W trakcie eksportu mamy do wyboru całą gamę akcji do wykonania. Edytowane zdjęcia zapisywałem jako nowe w aplikacji Zdjęcia, choć nic nie stoi na przeszkodzie, żeby powędrowały do Plików czy innego programu.

„Największym” problemem było znalezienie „przycisku” odpowiedzialnego za rozpoczęcie edycji zdjęcia. W Lightroom czy Photomator wystarczy wybrać zdjęcie i edycja się rozpoczyna. W Nitro po wybraniu zdjęcia trzeba nacisnąć Edytuj w górnej części interfejsu i dopiero można rozpocząć.

Nitro to udana aplikacja, choć potrzeba trochę czasu, aby się jej nauczyć. Być może jej interfejs nie należy do najnowocześniejszych, ale jest niezwykle funkcjonalny i to jest najważniejsze. Cieszy fakt wsparcia dla RAWów z Sony a6700 czego brakuje Photomarowi i to pokazuje, że Nitro będzie świetną alternatywą.